Nadszedł czas na wpis dotyczący edukacji. STUDIA! Gdy już powiemy w swoim życiu chyba najważniejsze „TAK” (chcę zostać animatorem), trzeba zastanowić się gdzie tego fachu będziemy się uczyć.
Poniższy fragment dotyczy mojej historii. Jeżeli Ciebie to nie interesuje przewiń na dół.
Jak Pan Animator uczył się animacji
10 lat temu Pan (jeszcze nie) Animator zdał maturę i chciał iść gdzieś na uczelnię związaną z informatyką. Szczęśliwy traf jednak sprawił, że kumpel namówił go do studiowania w Wielkiej Brytanii. Szybka rekrutacja, załatwianie papierów i miesiąc później byłem w UK. Wybrałem BA (Hons) Computer Games Modelling and Animation na University of Derby. W skrócie to kierunek poświęcony tworzeniu gier. Przechodzimy przez wszystkie etapy – koncept, model, animacja, silnik i stworzenie gry. Teraz to nie robi takiego wrażenia, ale te 10 lat temu to naprawdę kopara opadała.
Zajęcia były dosyć proste (te akurat są z tego roku, ale uwierzcie mi, miałem bardzo podobne):
Game Texture Development
Game Studies
Concept Development for Digital Application
Computer Games Modelling
Introduction to 3D Animation
3D Rigging Systems
3D Digital Sculpture
Specialist 3D Project
Applied Game Art Production
3D Animation for Games
Advanced 3D Graphics
Independent Studies
Game Development
Jak widać konkret. Zero przedmiotów, które tylko utrzymują wykładowców. Wszystko przydaje się w późniejszej karierze.
I tak studiowałem sobie trzy lata. Na ostatnim roku mieliśmy projekt końcowy – dissertation – który miał być zwieńczeniem całych studiów. I tak dziwnie się złożyło, że na tym ostatnim roku poczułem „to coś” do animacji. Coś mnie tknęło, że hej – to jest to co chcę robić przez resztę życia. I bez żadnych uprzednich ćwiczeń, a tym bardziej podstawowej wiedzy na temat animacji stworzyłem swój pierwszy short. Nie wstydzę się go linkować – dzięki temu widzę jaką drogę przebyłem. Studia zaliczone, angielski tytuł przed nazwiskiem jest, więc można lecieć w świat!
Więc wróciłem do Polski. Popracowałem rok w jednym studiu, później robiłem zlecenia i w ten sposób zarobiłem na kolejne studia – MA Digital Character Animation na University of Teesside. Przez rok studiowałem to co kocham! Tutaj już nie było lipy – najpierw teoria, wkuwanie zasad, a dopiero później praktyka. A zajęcia wyglądały tak:
Animation Practice 2
Project Research and Pre-Production
W większości to zwyczajne ćwiczenia – kulka, kulka z ogonkiem, wahadło, chód, body mechanics, dialog i taniec. Dodatkowo na zajęciach jedna wielka ciągła powtórka z 12 zasad animacji. Na sam koniec tworzyliśmy własnego shorta – preprodukcja, produkcja i postprodukcja. To wszystko owinięte w pracę dyplomową. Może kiedyś ją przetłumaczę i tu wrzucę z podkreśleniem błędów jakie popełniłem :-) To tylko jeden rok, ale skok w umiejętnościach względem studiów w Derby niesamowity.
Po powrocie z UK trafiło mi się kilka zleceń. Pół roku po zakończeniu studiów czułem, że potrafię lepiej animować, że mogę od siebie więcej wymagać niż wymagali na uczelni, więc… na garnuszku rodziców przez kolejne 7 miesięcy uczyłem się animacji, robiłem ćwiczenia, tłukłem portfolio. Codzienna praca nad sobą zapewniła mi stałe zatrudnienie do dziś.
Studiowanie animacji w Polsce
Część na którą pewnie niektórzy bardzo czekają. Powyżej tak rozpisałem się o moich studiach żebyście mieli porównanie, bo… niestety mam złe wieści – nie bardzo jest gdzie studiować. Mamy akademie, mamy uniwersytety, mamy kursy. Jeżeli jednak chcesz kiedykolwiek pracować przy animacji to nie są to najlepsze wyjścia. Zanim polscy absolwenci ruszą z widłami i komentarzami „Taki jesteś cwaniak, bo studiowałeś w UK i teraz się wozisz, ty taki śmaki owaki” to dajcie mi kilka zdań na obronę.
W zdecydowanej większości uczysz się niepotrzebnych rzeczy i spędzasz na tym mega dużo czasu. Czasu, który mógłbyś poświęcić na tym co chcesz robić. Ok, możemy tu debatować czy historia sztuki i antropologia kultury jest potrzebna w życiu animatora – ja z perspektywy czasu powiem – nie. A jak była to miałem Google. Dodatkowo kadra nie powala. Mamy spory rozrzut – albo emerytowani wykładowcy akademii – albo młodzi ludzie, którzy dopiero co rozpoczęli gdzieś pracę i dorabiają na boku ucząc. Oczywiście nie wrzucam tu wszystkich do jednego wora! Są wyjątki.
Bardzo chciałbym powiedzieć inaczej, ale obecnie studiowanie animacji w Polsce to strata czasu i pieniędzy.
Ale ja bardzo chcę studiować animację w Polsce!
No dobrze, zapomnijmy o tym co pisałem powyżej.
Jeżeli miałbym polecać to:
- Drimagine
Szkoła nad którą sam się zastanawiałem (po pierwszym roku w UK chciałem tam się przenieść). Wielu moich znajomych ukończyło tam kierunki i teraz pracują w topowych studiach. Pierwsze roczniki i ich prace były świetne. Ostatnio jest z tym trochę gorzej, ale hey – możesz tam iść i pokazać kto tu rządzi! Współpracują ze spoko ludźmi, którzy jednak przykładają się do tego co robią (mój znajomy tam uczy; mam info od kuchni!). Jest to chyba najlepsza polska uczelnia potrafiąca przygotować studentów do pracy. - Animatricks
Widziałem gdzieś prace studentów. Na kolana nie powala, ale jak na kurs to nie jest źle. Opinie studentów też nie są zbyt pochlebne, a za imprezę przyjdzie sporo zapłacić. Trochę sporo niepotrzebnych przedmiotów jak na 12 miesięcy nauki, ale chociaż nie uraczymy antropologii kultury. - PJATK
Kilku znajomych skończyło tam Sztukę Nowych Mediów. Kierunek z większym naciskiem na sztukę niż na nowe media. Ale ok, w tym przypadku nie ma co się czepiać niepotrzebnych przedmiotów. Wiemy co bierzemy. To jest dobra alternatywa dla akademii. Mają przedmioty związane z 3D i możemy iść w tym kierunku. Tylko nie wykorzystują w pełni tego potencjału. Trochę jak akademia nie mogą iść z duchem czasu. Może dlatego stworzyli Animatricks. Jak wszędzie jest jednak potrzebna ciężka praca nad sobą poza godzinami. I takie success story się powtarza wsród moich znajomych. Warto także dodać, że jest spora różnica pomiędzy dziennymi, a zaocznymi. Jeżeli PJ, to tylko dziennie! Jeżeli czujemy trochę chemii do rysunku czy malarstwa – brać! - Akademia
Tutaj sprawa podobna jak w Polsko-Japońskiej. Ale chyba trzeba jednak mieć nieskalaną duszę artysty żeby studiować na akademii. 3D raczej nie uświadczymy, za to zostaniemy zasypani sztuką i tradycyjną animacją. Jeżeli czujemy chemię do rysunku i malarstwa, a lekko przepadamy za animacją – brać! Akademia to dobry start dla artystów, ba! Najlepszy!. Jednak żeby wskoczyć na rynek pracy trzeba trochę jeszcze się doszkolić. Bonus: Zrobimy etiudę studencką (najczęściej na depresyjny temat, najlepiej animowana kaszą!), którą zrozumieją tylko wykładowcy :-) - Platige Academy
Był jeszcze kurs od Platige Image. Może animacji tak w krótkim czasie nie nauczyli (bo po prostu się nie da!), ale dobry start! Obserwujcie, może wróci!
Jest jeszcze wiele innych szkół, ale oferta praktycznie się powtarza.
No faktycznie słabo. A może studiować animację online?
TAK! To jest doskonały wybór! Mamy kupę kursów online, które są praktycznie zapewnieniem zatrudnienia i doskonałej wiedzy! Ale.. są po angielsku i są płatne. Bardzo bardzo płatne. Jeżeli to Ciebie nie zraża to jedziemy:
- AnimationMentor.com
Zaczynamy od klasyka! Wieloletni lider wśród szkół animacyjnych online. Doskonała kadra i program nauczania. Prace studentów mówią same za siebie! BARDZO chciałem to studiować, niestety zabrakło środków. Gdybym miał wybrać jeszcze raz to zadłużyłbym się po uszy żeby ukończyć Animation Mentor. Tu płacimy za prestiż. - AnimSchool
Lecą zaraz za AM! Olbrzymia baza rigów i bardzo fajne przedmioty. Zerknijcie na prace studentów. - iAnimate.net
Profesjonaliści na wysokim poziomie. Mają świetny program dydaktyczny oraz wykwalifikowaną kadrę. Jak znajdę trochę czasu to zapiszę się na jeden moduł. Prace studentów.
Jest jeszcze kilka innych szkół – AnimSquad czy CGTarian. Nie jest to już wielka trójca, ale nie można ich przegapić!
Drogie te kursy. Może sam w domu nauczę się animacji?
Mówi się, że grafik sam musi nauczyć się swojego fachu. I to jest gorzka prawda. Ale z pomocą przychodzą strony typu baza wiedzy:
- Digital Tutors
Niezmiennie od lat polecam tę stronę! Za niecałe 30 dolarów miesięcznie mamy dostęp do olbrzymiej bazy wiedzy. Sami dobieramy program i to czego chcemy się uczyć. WARTO WYKUPIĆ JEŻELI JUŻ GDZIEŚ STUDIUJEMY. - Gnomon
Dawno już o tej stronie nie słyszałem, ale dalej mają niezłe tutoriale. Dobra alternatywa dla DT. - Lynda
Podobnie jak wyżej.
Są jeszcze polskie strony z kursami. Zdecydowana większość to jednak naciąganie kasy za wiedzę dostępną na YouTube.
Wszystko płatne! A jakby tak nauczyć się animacji w domu… za darmo?
Pewnie, że można! Wszystko można! Jest masa stron w guglach, które za darmo (podobnie jak ja) wrzucają rzeczy poświęcone animacji. YouTube pęka w szwach od darmowych kursów. Trzeba tylko dobrze poszukać.
A jakby tak studiować animację za granicą?
To już jest temat na oddzielny wpis. Jest sporo uniwersytetów w Europie godnych polecenia. Studia za granicą nie są tanie, ale na pewno warto zainwestować. Oferta cały czas się zmienia, trzeba to śledzić.
UPDATE: Stworzyłem oddzielny wpis poświęcony studiowaniu animacji za granicą!
Podsumowanie
Jeżeli miałbym polecać opcję full wypas – Animation Mentor. Wersja budżetowa? Drimagine. Wersja za darmo? Masa wolnego czasu na guglanie lub… te 30 dolarów miesięcznie na Digital Tutors.
JEDNAK…
ZAWSZE MUSIMY SAMI NAD SOBĄ PRACOWAĆ I SAMI OD SIEBIE SPORO WYMAGAĆ
Nieważne jaką szkołę wybierzemy. Nie idźmy na łatwiznę. Mierzmy wysoko. Oglądaj reele ludzi z Pixara i mów – jestem w stanie to osiągnąć. Nie teraz, ale za jakiś czas. Oni też przebyli tę drogę. Trzeba mocno nad sobą pracować, a jeszcze gdy chcemy być animatorem – praktycznie nie mamy życia.
Animacja to ciężki kawałek chleba, to fach dla ludzi cierpliwych, ciągle to powtarzam. Zobaczcie jaką drogę animator musi przebyć, ile godzin musi spędzić na nauce „poruszania tymi śmiesznymi ludzikami”. Największego kopa do motywacji daje spojrzenie na stare prace. Widzimy ten dystans. Narzucamy sobie kolejny dystans do pokonania i animujemy! Powodzenia animatorzy!