Jak już z pewnością stali czytelnicy zdążyli zauważyć od pewnego czasu na blogu niewiele się dzieje. A powodem nie jest moje lenistwo, niechęć do pisania czy też zmiana powołania. Wręcz przeciwnie!
Od ostatniego wpisu w – olaboga! – 2020 roku nie daję rady znaleźć wolnego czasu i/lub siły na bloga. A to z powodu bardzo intensywnych prac jako animation lead w filmie „Diplodok”.
Pełny metraż? Animacji? 3D? W Polsce?
NO TAK! Jako pierwszy/jeden z pierwszych. A na pewno w mocnym TOP1 na taką skalę w naszym kraju!
Zresztą! Sami zobaczcie jak wygląda krótki wycinek wyrenderowanej animacji:
Chyba wygląda całkiem spoko! Na potrzeby Cartoon Movie (o tym za moment) przygotowaliśmy pięć minut takiego materiału. I to wygląda jeszcze lepiej! Naturalnie chciałbym Wam wszystko tutaj pokazać, ale jest coś takiego jak zobowiązania kontraktowe, NDA, kary umowne i inne trudne słowa. Więc chyba cieszmy się tym co mamy opublikowane! „Diplodok” zapowiada się na kawał fajnego filmu!
No, ale to tylko kilka sekund. Zanimowane mamy o wiele więcej oraz także sporo jeszcze zostało do zrobienia.
Diplodok? A no coś o tym projekcie było słychać!
A jakże! Kto nie słyszał! Droga „Diplodoka” na duży ekran była/jest długa. Często mocno pokręcona, wyboista, z fotoradarami i pod prąd. W mocnym skrócie: samym zaangażowaniem, wkładem w produkcję WIELU osób i sercem do projektu niektórych murów nie dało się łatwo przebić.
No, ale w końcu udało się wystartować właśnie w tym wspomnianym 2020 roku – idealnym na zaczynanie czegokolwiek, nie? – i od tego czasu produkcja nabierała tempa. W 2021 mocno poszerzyliśmy skład ekipy i rozpoczęliśmy praktyczną część współpracy z koproducentem – zaprzyjaźnionym studiem PFX.
Na początku tego roku przygotowaliśmy świetną prezentację na konferencję Cartoon Movie – takie prestiżowe „show and tell” w świecie animacji – która spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem osób z branży. Co po tych wspominanych wybojach po drodze bardzo podniosło na duchu.
Ale to nie koniec! Nie samym przybijaniem piątek człowiek żyje. Dalej codziennie mocno ciśniemy w produkcji „Diplodoka”!
O! A jak się animuje w „Diplodoku”?
No bajka! Totalna dowolność (ok, prawie; w granicach scenariusza!) dla wszystkich artystów. Cudowne miejsce do testowania swojej kreatywności, przekraczania granic/limitów znanych z innych projektów oraz spróbowania czegoś nowego. Bo mówię to z dużą pewnością siebie – takiej jakości animacji w Polsce na pewno nie było, a i w Europie to bym się też licytował. I żeby nie było – taką opinię słyszymy od wielu specjalistów z branży ze starego kontynentu i nie tylko.
Mocno ciśniemy w detal, smaczki animacyjne oraz cartoonową abstrakcyjność. Na to mocno zwracamy uwagę podczas procesu animacji. Bardzo dużą uwagę zwracamy na pozy. Dużo nad nimi spędzamy czasu. Sam blocking / blocking plus to zdecydowana większość czasu poświęconego nad ujęciem. Splines to tylko formalność. Podobne podejście mogliście już zauważyć w moich poprzednich wpisach.
Nie oszczędzamy także na samej cartoonowości. Smears, multiples, staggers. To nasza animacyjna codzienność!
To pewnie niezła ekipa za tym stoi?
No wiadomo! Każda osoba z ekipy „coś czuje” do tego projektu! Niektórzy po prostu czują klimat i się dobrze w nim odnajdują. Taka prosta rzecz, a sprawia, że te osoby robią doskonałe rzeczy!
Ale są i tacy – *kaszl kaszl* to na przykład ja, *kaszl* – którzy totalnie wsiąknęli w produkcję i stają na głowie żeby to się udało. Często właśnie robiąc coś do późnych godzin nocnych, ale dalej będąc napędzanym magią tego projektu. „Diplodok” na pewno jest tego wart!
I nie mówię tu o animatorach czy nawet całym naszym studiu. W produkcję „Diplodoka” zaangażowanych jest wiele znanych osób, które równie jak my pokochały ten projekt i chcą być jego częścią.
OMG! A dalej rekrutujecie?!?!?!
Dude… dwa filmiki powyżej chyba już odpowiadają na to pytanie! TAK!
Jak się ciągle okazuje – potrzeba coraz więcej osób do pracy.
Chcemy zachować bardzo dobrą jakość animacji, ale i też wyrobić się w terminie. Więc co? Trzeba rozszerzyć zespół! Nie czekaj tylko aplikuj!
Podsumowując
Nie jest to wpis jakie zawsze do tej pory tutaj lądowały. Nie opisuję co i jak dokładnie robimy (a chciałbym!!!) i nie przekazuję jakiejś ogromnej wiedzy.
Po prostu wykorzystując fakt, że fajne renderki ujrzały światło dzienne chciałem tutaj coś napisać.
Chciałbym móc obiecać, że będę wrzucać coś regularnie. Albo chociażby „coś”. Ale ciężko mi robić jakiekolwiek deklaracje. Niemniej jednak nie zapominam o czytelnikach! A blog cały czas żyje!